U Was dzieci to zupełnie inne zjawisko niż na Relatywiziemii. Nie mówiąc już o tym, że same nazwy różnią się od siebie.
Galsicjańskie dzieci potocznie nazywa się "Moremami", co znaczy tyle, co Nasienie.
Każdy Morem po narodzinach jest chory. Uczulony na świat, pragnący światła, którego niemalże nie mamy. Niewiele ich przeżywa, zanim ciało i umysł odpowiednio zaadaptuje się do tego nietypowego miejsca.
W tej adaptacji stara się wspomagać Księżyć spod znaku urodzenia danego Morema. Zapewne zapytacie czym?
Każdy księżyć w pewien pozanaukowy sposób przekazuje Coś małym Moremom, co ujawnia się dopiero pod koniec okresu Dostrajania, czasem później, wcześniej... Czasem nawet nigdy, co jest niezwykłą rzadkością.
W moim przypadku pojawiły się zdolności telepatyczno - psioniczne. Na Ziemi jednak, nie czuję ich obecności, ani jakiegokolwiek oddziaływania (...)
U innych może to być zmysł strategiczny, wieszczenie itd. Najrzadszym i najbardziej pożądanym jednak Księżycowym przymiotem jest widzenie wszystkich kolorów. Tak, jesteśmy daltonistami, jednak tylko częściowymi. Nie widzimy cienii, ani bieli i czerni. Widzimy tylko te kolory, które posiadają księżyce podczas okresu swojej dominacji. Reszta jest niezidentyfikowaną masą szarości.
Na Ziemii ludzie się starzeją, a ich ciała ulegają uszkodzeniom. Na Relatywiziemi jest odwrotnie. Jeśli Morem przeżyje, jego ciało nabiera odporności i regeneruje to, co zepsuło w nim Owocowanie. To przed chwilą swojej śmierci jesteśmy najzdrowsi. Nasze serce jest na szczycie wydajności, płuca mogłyby zdmuchnąć całą oribtę.
Nie umieramy z powodu zużycia organów i całego organizmu (...)
Moremy są niesamowite, bo w przeciwieństwie do ludzkich dzieci - przychodzą na świat świadome tego, czym są. Doskonale wiedzą, co potrafią, a czego nie. Odróżnianie zła od dobra i obiektywne osądzanie sytuacji mają już we krwi. Potrafią nawet od razu mówić, choć z początku jest to nieprzyjemny, ultradźwiękowy zgrzyt. Jednak sensowny (...)
Spotykając raz dość duże ludzkie niemowlę, które nieme leżało w swoim wózku zapytałam się jego Mathem - matki, czy nie jest upośledzone, bo nie mówi.
Parsknęła coś na kształt " Idiotka", splunęła mi pod nogi i porwała wózek przed siebie.
Galsicjańskie dzieci potocznie nazywa się "Moremami", co znaczy tyle, co Nasienie.
Każdy Morem po narodzinach jest chory. Uczulony na świat, pragnący światła, którego niemalże nie mamy. Niewiele ich przeżywa, zanim ciało i umysł odpowiednio zaadaptuje się do tego nietypowego miejsca.
W tej adaptacji stara się wspomagać Księżyć spod znaku urodzenia danego Morema. Zapewne zapytacie czym?
Każdy księżyć w pewien pozanaukowy sposób przekazuje Coś małym Moremom, co ujawnia się dopiero pod koniec okresu Dostrajania, czasem później, wcześniej... Czasem nawet nigdy, co jest niezwykłą rzadkością.
W moim przypadku pojawiły się zdolności telepatyczno - psioniczne. Na Ziemi jednak, nie czuję ich obecności, ani jakiegokolwiek oddziaływania (...)
U innych może to być zmysł strategiczny, wieszczenie itd. Najrzadszym i najbardziej pożądanym jednak Księżycowym przymiotem jest widzenie wszystkich kolorów. Tak, jesteśmy daltonistami, jednak tylko częściowymi. Nie widzimy cienii, ani bieli i czerni. Widzimy tylko te kolory, które posiadają księżyce podczas okresu swojej dominacji. Reszta jest niezidentyfikowaną masą szarości.
Na Ziemii ludzie się starzeją, a ich ciała ulegają uszkodzeniom. Na Relatywiziemi jest odwrotnie. Jeśli Morem przeżyje, jego ciało nabiera odporności i regeneruje to, co zepsuło w nim Owocowanie. To przed chwilą swojej śmierci jesteśmy najzdrowsi. Nasze serce jest na szczycie wydajności, płuca mogłyby zdmuchnąć całą oribtę.
Nie umieramy z powodu zużycia organów i całego organizmu (...)
Moremy są niesamowite, bo w przeciwieństwie do ludzkich dzieci - przychodzą na świat świadome tego, czym są. Doskonale wiedzą, co potrafią, a czego nie. Odróżnianie zła od dobra i obiektywne osądzanie sytuacji mają już we krwi. Potrafią nawet od razu mówić, choć z początku jest to nieprzyjemny, ultradźwiękowy zgrzyt. Jednak sensowny (...)
Spotykając raz dość duże ludzkie niemowlę, które nieme leżało w swoim wózku zapytałam się jego Mathem - matki, czy nie jest upośledzone, bo nie mówi.
Parsknęła coś na kształt " Idiotka", splunęła mi pod nogi i porwała wózek przed siebie.