wtorek, 13 stycznia 2009

O Moremach

U Was dzieci to zupełnie inne zjawisko niż na Relatywiziemii. Nie mówiąc już o tym, że same nazwy różnią się od siebie.
Galsicjańskie dzieci potocznie nazywa się "Moremami", co znaczy tyle, co Nasienie.

Każdy Morem po narodzinach jest chory. Uczulony na świat, pragnący światła, którego niemalże nie mamy. Niewiele ich przeżywa, zanim ciało i umysł odpowiednio zaadaptuje się do tego nietypowego miejsca.
W tej adaptacji stara się wspomagać Księżyć spod znaku urodzenia danego Morema. Zapewne zapytacie czym?
Każdy księżyć w pewien pozanaukowy sposób przekazuje Coś małym Moremom, co ujawnia się dopiero pod koniec okresu Dostrajania, czasem później, wcześniej... Czasem nawet nigdy, co jest niezwykłą rzadkością.

W moim przypadku pojawiły się zdolności telepatyczno - psioniczne. Na Ziemi jednak, nie czuję ich obecności, ani jakiegokolwiek oddziaływania (...)
U innych może to być zmysł strategiczny, wieszczenie itd. Najrzadszym i najbardziej pożądanym jednak Księżycowym przymiotem jest widzenie wszystkich kolorów. Tak, jesteśmy daltonistami, jednak tylko częściowymi. Nie widzimy cienii, ani bieli i czerni. Widzimy tylko te kolory, które posiadają księżyce podczas okresu swojej dominacji. Reszta jest niezidentyfikowaną masą szarości.

Na Ziemii ludzie się starzeją, a ich ciała ulegają uszkodzeniom. Na Relatywiziemi jest odwrotnie. Jeśli Morem przeżyje, jego ciało nabiera odporności i regeneruje to, co zepsuło w nim Owocowanie. To przed chwilą swojej śmierci jesteśmy najzdrowsi. Nasze serce jest na szczycie wydajności, płuca mogłyby zdmuchnąć całą oribtę.

Nie umieramy z powodu zużycia organów i całego organizmu (...)

Moremy są niesamowite, bo w przeciwieństwie do ludzkich dzieci - przychodzą na świat świadome tego, czym są. Doskonale wiedzą, co potrafią, a czego nie. Odróżnianie zła od dobra i obiektywne osądzanie sytuacji mają już we krwi. Potrafią nawet od razu mówić, choć z początku jest to nieprzyjemny, ultradźwiękowy zgrzyt. Jednak sensowny (...)

Spotykając raz dość duże ludzkie niemowlę, które nieme leżało w swoim wózku zapytałam się jego Mathem - matki, czy nie jest upośledzone, bo nie mówi.
Parsknęła coś na kształt " Idiotka", splunęła mi pod nogi i porwała wózek przed siebie.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

"Owocowanie"

Wy, Ziemianie nazywacie to porodem, przyjściem na świat, narodzinami. Na mojej planecie te pojęcia także nie są obce ( w końcu na swój sposób jesteśmy do siebie podobni ), chociaż "Owocowanie" bardziej wpięło się w naszą kulturę i duchowość.

Rytuałem wstępnym do całego aktu jest dokładnie to samo, co na ziemi - kopulacja. Sama czynność nie różni się niczym specjalnym od tej Ziemskiej, choć Galsicjalnie mają jedną rzecz wyjątkową.
Ludzie stosują wszelkie środki, żeby uniknąć dziecka - kolejnego "niechcianego ciężaru" - jak raczą to nazywać. W zamian za to, decydując się na stres i niepewność, albo... wstrzemięźliwość.
My, przez cały okres swojego życia jesteśmy teoretycznie bezpłodni. Do pełnej płodności trzeba spełnić pewne warunki.
Owocowania mogą się podjąć tylko istoty, naprawdę kochające, naprawdę chcące połączyć swoje życia i uwieńczyć je dzieckiem. Podczas aktu kopulacji para skupia się na chęci wstąpienia na szlak Owocowania i wizualizuje swoimi zmysłami to, co chcą osiągnąć.
Będąc w ten sposób gotowymi, dojrzałymi istotami - akt kopulacji zostaje zakończony - już we trójkę, czego oznakiem jest utrata przytomności Kharta i Sithre.
Czasem jednak, kiedy jedna ze stron jest nieszczera, lub niechętna - nie dzieje się nic, a pary w większości takich przypadków rozchodzą się w swoje strony, lub poświęcają się ponownie (...)

Kharta nosząc w sobie zalążek nowej istoty poddana jest uważnej obserwacji trwającej 4 fazy dominacji księżyca. Ze względu na niewyobrażalny ból, najczęściej szamani wprowadzają Kharta w letarg i czuwają przy niej w tantrycznych modłach przez 3 fazy - potem kobieta budzi się i świadomie trwa do dnia rozwiązania. Samo spełnienie, wypuszczenie Galsicjanina jest zupełnie bezbolesne. Kharta przez 4 fazy cierpi, dostrajając swoje ciało do tego jednego, krótkiego dnia (...) Aby przeżyć go jak najprzyjemniej.

Tak naprawdę to niewiele Kharta decyduje się na ten krok. Te fazy cierpień i poświęcenia, które nie zawsze kończą się zamierzonym efektem. Nie mamy problemu przeludnienia, a raczej nawet - martwimy się o wymarcie.

Owocowanie to nie przymus, ale nie każdy może sobie na to pozwolić. Nie każda Kharta wytrzymuje też odebranie swojego potomka po 8 latach Dostrajania.

Chwała księzycom!

Jak już wcześniej napisałam, księżyce zupełnie determinują wszystko, co dzieje się na Relatywiziemii.
Każda dziedzina życia - od sfery intymnej po masową - z góry jest zaplanowana przez aktualny układ księżyców na Galsicjańskim niebie.
Nasi naukowcy dowiedli, że gdyby nie księżyce, prawdopodobnie nasza Ziemia nie byłaby gotowa na przyjęcie życia.

Obserwując Słonecznych Ziemian widzę, że przynajmniej historycznie takie znaczenie przypisują swojemu Słońcu. Zapewne, gdyby Takowe było w naszym układzie - Księżyce byłyby traktowane marginalnie podczas, gdy tak naprawdę stanowią podstawę duchowości i kultury Galsicjan. Kto wie - a może i nie. Tak czy siak, cała nasza natura, fauna i flora - choć wyjątkowo uboga - kieruje się prawami wyznaczonymi przez obieg księżyców. Nawet narodziny, plan " Owocowania" o czym także już wspomniałam.

Księżyców mamy 9 i krążą one wokół Relatywiziemi zgodnie z trasami swoich orbit. Każdy z nich ma inny kolor, który odgrwwa niesamowicie ważną rolę w życiu Galsicji i jej mieszkańców. Najbardziej wyraźny wpływ wywiera jednak na samo ( nie wiadomo czemu ) - "Owocowanie".

Wymieniając każdy po kolei według faz dominacji ( po średniku podana nazwa fazy):
- Roa - fiolet; Ando
- Dutt - zielony; Day
- Ode - zółty; Kew
- Cezna - czerwony; Bo
- Oriv - granatowy; Hubb
- Nanew - pomarańczowy; Shu
- Umati - brązowy; Inn
- Jugo - błękitnyi; Vamo
- Krit - srebrny; Zoe


Każda faza ma wpływ na życie i gospodarkę. Pomimo, że nie mamy pór roku, doskonale wiemy, jakie uprawy i ziarna powinniśmy siać, aby zbiory były jak najbardziej optymalne. Wiem, że Ludziom może wydawać się to niezrozumiałe, ale... pomyślcie. To tak jak z sadzeniem waszych kwiatów. No tak - wy macie słońce. I technologię.